Super lubie takie klimaty ale kurdeee co to miało być? Gadają, bzykają sie, gadają ,coś chcą zrobić, później gadają, gadają o dupach, gadają, ucinają komuś glowę, znowu gadają coś się dzieje ale nie wiadomo co, znowu gadają, w miedzyczasie ktoś masturbował się szybą. Później znowu komuś obcinają głowę. Później gadają i w sumie nie wiem o co chodziło. Zgubiłem watetek postanowiłem obejrzeć od połowy znowu i znów zgubiłem wątek.
Wieć w miare obiektywnie - zdjęcia na plus, - muzyki nie zauważyłem, więc minus albo po prostu pozostawie bez komentarza (0) fabuła na minus bo jest bez sensu wszystko bez składu i ładu, gra aktorska daje na minus bo mimo, że jest tam dwójka jednych z moich ulubionych aktorów Fassbender i Pitt to super nie zagrali, a szczególnie fassbender który w mojej ocenie potrafi zagrać super ale w tym filmie jakby go nei było. Za Penelope Cruz daje odrazu minus bo to coś nie potrafi grać. Cały scenariusz jeszcze raz minus (tak a co drugi minus) bo był tak bez sensu, że nie można połapać sięo co chodi. Drugoplanowe postacie na minus bo pojawiają się i znikaja mieszając tylko w całej fabule przez co czujemy się jeszcze bardziej skołowani o co w tym filmie chodzi. Więc odliczając 10 + 1 = 11 - 1 = 10 - 1 = 9 - 1 = 8 - 1 = 7 i dorzucam 3 minusy za to że po pierwsze ktoś wydał na to pieniądze a nie dopilnował aby ten film miał sens 6, straciłem 2 godziny, w sumie to 3 godziny ze swojego życia = 5 no i jeszcze jeden za Cameron Diaz masturbującą się szybą = 4.
Rewelacja recenzja. Ja jeszcze tylko jeden extra minus za całokształt Cameron Diaz.
Myślę, że plan był taki. Zebrać parę gwiazd i dużo pie rdolić o seksie a reszta nie ważna. Byle szmal się zgadzał.
właśnie w tym gadaniu była fabuła i wyjaśnienie treści o które pytasz. Pewnie przywykłeś do prostego kina na poziomie zwykłego zjadacza hamburgerów...
Mecenas został wplątany w interesy mafijne (w gadaniu tym było powiedziane, że przecież on nic nie zrobił poza wpłaceniem poręczenia za pirata drogowego... z tym, że tych którzy używali pirata do przewożenia ładunku nie będzie obchodzić w jaki sposób jest powiązany).
W gadaniu tym było wytłumaczone również co go czeka i że dostanie film z obrazem mordowania jego bliskiej osoby (zjadacz hamburgerów by się połapał, jakby mecenas włożył płytę do f*cking DVD i obejrzał). Wysypisko tylko to potwierdziło.. Jako człowiek "niewinny" chciał zadzwonić do mafii i się wytłumaczyć. Był gotowy na oddanie się w ich ręce by ratować Penelopę - niestety gość powiedział, że chciałby się położyć i że to dobrze co mówi, ale jest to nieuniknione.
Postać Cameron jest najbardziej trudna w rozszyfrowaniu (wiadomo, ze jest socjopatką, ale trzeba już tylko domniemywać, że należy do wysokiej kasty mafii i postanowiła się od nich odciąć podbierając kilkadziesiąt milionów, zamieniając na brylanty i udając się do Hongkongu). Również o tym świadczyło gadanie - najłatwiej było się domyślić na końcu filmu w rozmowie z bankierem (czy też lepiej to nazwać mafijnym księgowym)
. Z resztą świadczy o tym cała akcja i jej znajomość funkcjonowania tras przemytu, płatnych morderców, podporządkowanych przediębiorców...
Odpowiem po czasie bo nie chce wracać do filmu. . Historia nie zapowiadała się źle, ale z tych zapowiedzi i gadania w czasie filmu nic nie wynikło. Był to film, który chciał udawać coś czym nie był. Zlepek różnych historii, motywów i znajomości w którym cały czas czekasz na coś, jednak przez cały film to coś się nie wydarza. Wydaje mi się, że rozumiem co film miał pokazać, zło tego świata, jak działają siatki przestępcze, jak kończy się igranie ze złem. Cholera oglądając ten film masz wrażenie, że każdy tutaj każdego zna, ale nikt nie potrafi powiedzieć skąd. Zależności między bohaterami są niezrozumiałe, niepotrzebne sceny są rozwlekane, a te wnoszące coś do filmu skracane i niedopowiedziane.
Film próbował być ambitny na siłę, ale brak umiejętności poprowadzenia fabuły sprawił, że oglądasz film niedokończony, masz wrażenie, że zmontowany na odpieprz.
To że zapakujesz fajny scenariusz, dobrych aktorów, reżysera i każesz im coś wypluć z siebie, nie znaczy że film jest ambitny tylko ty go nie rozumiesz. To tak jakbyś ugotował/a danie z najlepszych składników na świecie, ale brakowałoby przypraw, proporcji, odpowiedniego czasu gotowania i podania. Nie oznaczałoby to, że jesz najlepsze danie na świecie, tylko że z dania które miało być cudowne otrzymujesz przeciętne. Dlatego też oceniłem ten film na 4 ponieważ, z filmu który miał być perełką dostałem coś aspirującego do kina klasy A.
"To że zapakujesz fajny scenariusz, dobrych aktorów, reżysera i każesz im coś wypluć z siebie, nie znaczy że film jest ambitny tylko ty go nie rozumiesz" - trafione w sedno. Film w żadnym wypadku nie jest kinem ambitnym, ale na pewno go nie zrozumiałeś.
"To tak jakbyś ugotował/a danie z najlepszych składników na świecie, ale brakowałoby przypraw, proporcji, odpowiedniego czasu gotowania i podania" - w twojej metaforze jest błąd logiczny. Jakikolwiek składnik jest tylko podstawowym składnikiem a nie "najlepszym składnikiem". Kucharz je łączy tak samo jak reżyser łączy scenariusz, aktorów... i tak samo jak złotnik łączy zwykłą grudkę złota, swoją renomę, umiejętności i okruch kamienia by zrobić najdroższy pierścień, i tak samo jak malarz łączy farbę i płótno by uzyskać arcydzieło, i tak samo jak metalurg łączy żelazo i węgiel by uzyskać najlepszą stal o najbardziej interesującej go kowalności i twardości.
w takim razie jesi nie zrozumiaem to prosze powiedz o co chodzi bo serio glebszego sensu nijak sie moge doszukac.
Przeczytaj post wysłany 6 godzin temu (powyżej). Jeśli nadal nie rozumiesz zapytaj o to czego dalej nie pojmujesz.
Maly offtop od przeslania filmu napisales:
"Pewnie przywykłeś do prostego kina na poziomie zwykłego zjadacza hamburgerów..."
,a potem:
"Film w żadnym wypadku nie jest kinem ambitnym, ale na pewno go nie zrozumiałeś."
Czytając twoja wypowiedz, rozumiem, ze w filmie chodzilo , żeby ukazać powiązania między postaciami, jak łatwo zaplątać się w sytuacje z których później nie ma łatwego wyjścia i jak w tym świecie trzeba być cwanym żeby przetrwac vide cameron diaz. A jeśli nadal uważasz, że nie rozumiem filmu to mi wyjaśnij, chociaz nie uwazam zeby ten film dal rade obronic jakiekolwiek przeslanie bo po prostu rezyser nie daje nam szansy zglebic tych zazylosci, ukladow i problemow bohaterow.
Prowadzenie całej fabuły, związki między bohaterami są tragicznie pociągniete, pełno jest niedomówień i braku spójności między nimi. Przypomina to mniej humorystycznego snatcha czy revolvera, tyle ze mniej logiczneg. Rezyser niestety sam nie zrozumiał scenariusza i wywalił taką sieczkę na stół, na koncu jeszcze postanawia szybko zamknac watki ale dostajemy cos jeszcze bardziej nieprzemyślanego i pociagnietego na sile. Zbyt wiele scen w filmie, czy dialogow bylo po prostu zapychaczami czasu i rozproszeniem dla widza, dla mnie Scott nie mial pomyslu jak pociagnac ten film.
Ilosc otwartych watkow i dialogow ktore nie maja pokrycia w przyszlej akcji nie oznacza ze film jest super i trzeba go analizowac miesiacami, oznacza to ze rezyser nie sprostal scenariuszowi ktory przed nim lezal. Watpie ze Cormac McCarthy wyplul z siebie takie cos, po prostu Scott nie podolal zadaniu.
Nie analizowałem go miesiącami - po prostu nadążyłem za akcją i za niedomówieniami o których mówisz.
Co do offtop - nadal to podtrzymuję. Film z całą pewnością nie należy do kina ambitnego, ale wykracza znacznie poza pojęcie zwykłych zjadaczy hamburgerów. Co prawda nie ma ścisłej definicji kina ambitnego - ale zazwyczaj dotyczy ono prawdziwego życia, problemów dnia codziennego (przeciętnych, choć nielicznych osób), posiada przesłanie, jest moralizujące, bardzo często nie jest nastawione na zyski, przez co są w nim mało znani aktorzy. Ten kryminał jest jak dla mnie zbyt upstrzony nierzeczywistymi i nieracjonalnymi scenami by odnosić go do życia codziennego (jak choćby pułapka z linki stalowej na motocykl, który może będzie przejeżdżał... za kilka godzin po publicznej drodze, czy pętla założona Pittowi na szyję, czy przewożenie zwłok w beczce po całej Ameryce).
Różnica między nami jest taka, że nie rozumiesz tego co odczytują twoje zmysły, tak jak w zaznaczonej dygresji.
crocidura
w odpowiedzi na post: urbix | 3 dni temu
ocenił(a) ten film na: 8
Przeczytaj post wysłany 6 godzin temu (powyżej). Jeśli nadal nie rozumiesz zapytaj o to czego dalej nie pojmujesz.
Przeczytaj opis filmu, potem recenzje... dołącz to co napisałem wcześniej. Jeśli nadal nie rozumiesz sensu - to niestety nie umiem ci pomóc.
"Super lubie takie klimaty ale kurdeee co to miało być? Gadają, bzykają sie, gadają ,coś chcą zrobić, później gadają, gadają o dupach, gadają, ucinają komuś glowę, znowu gadają coś się dzieje ale nie wiadomo co, znowu gadają, w miedzyczasie ktoś masturbował się szybą. Później znowu komuś obcinają głowę. Później gadają i w sumie nie wiem o co chodziło. Zgubiłem watetek postanowiłem obejrzeć od połowy znowu i znów zgubiłem wątek."
To najpierw piszesz, ze wcale nie rozumiesz... a potem:
"Wydaje mi się, że rozumiem co film miał pokazać, zło tego świata, jak działają siatki przestępcze, jak kończy się igranie ze złem. Cholera oglądając ten film masz wrażenie, że każdy tutaj każdego zna, ale nikt nie potrafi powiedzieć skąd. Zależności między bohaterami są niezrozumiałe, niepotrzebne sceny są rozwlekane, a te wnoszące coś do filmu skracane i niedopowiedziane."
po czym dodajesz:
"w takim razie jesi nie zrozumiaem to prosze powiedz o co chodzi bo serio glebszego sensu nijak sie moge doszukac"
i ciągle dodajesz:
"Wciaz nie napisales/as o sensie tego filmu ktorego nie rozumiem?"
Trudno odpowiedzieć na tak mało precyzyjne pytanie.
bo skoro piszesz ze nie rozumiem, a ja ci pisze o co w nim chodzilo wedlug mnie, to mam nadzieje ze mnie oswiecisz.
Przeczytalem wczoraj scenariusz/ksiazkę, ktora napisal McCarthy i potem zmuszony tą dy Scott zupelnie nie oddal sensu scenariusza. Tak samo zreszta uwaza większość krytyków na Rottentomatoes, dodatkowo ocena imdb pokrywa sie z filmwebowa, wiec az tak dziwny nie jestem.
@ URBIX podziwiam Cię, że chciało ci się tyle gadać z kimś kto troluje w pierwszym zdaniu dyskusji pisząc o adwersarzu "pewnie przywykłeś do prostego kina na poziomie zwykłego zjadacza hamburgerów..."
Nie dziwię się, że różnica w liczbie Twoich i "jego/jej" znajomych jest aż tak druzgocząca :)
mam nadzieję, że to był troll, bo w sumie nie zdziwiłbym się gdyby pisał serio. Dużo jest tu pseudo znawców kinematografii i semantyki. Ten film jest kiepski, mimo szczerych chęci.
Zajebisty film nie wiem o co Wam chodzi. Proponuje obejrzec jeszcze raz . A akcja z plyta rozwala system
Ona: I want you to finger fu..ck me.
On: I can't believe you said that. You're reached a whole new level of depravity, haven't you?
What??? Palcówka jest teraz deprawacją? W Hollywood?
Inny świetny dialog:
- You don't think that's a bit cold?
- I think truth has no temperature.
Tia...
Obejrzałem z tego filmu jakieś 40 minut i daję 1. Pewnie na 1 nie zasłużył, ale "nieporozumienie" dobrze oddaje moje odczucia na temat tego filmu.
Zgadzam się. Pierwsze pięć minut tego filmu to taka infantylno- seksualna katorga... i to przy dwóch niesamowicie atrakcyjnych aktorach!... Dialogi, pomijając pojedyncze sceny, mówiąc kolokwialnie dają raka.
Jakby mi ktoś tą recenzję z ust wyjął...
Nie rozumiem tego filmu, brak ładu i składu, totalna nuda, żałuję, że straciłam prawie 2 godziny...
Nie tego się spodziewałam po takiej obsadzie.
Dokładnie. Gdyby nie reżyser i aktorstwo, nikt by tego g***a nie ocenił na więcej niż *. Jak widać snobów jednak nie brakuje.
to samo...mam pytania po co zabili dzieciaka. w co wszedl mecenas ? co mial wpsolnego z 20 bankami i dragami ?
i kim byla blondaska ? i kartel odzyskal narkotyki to czemu zabili zone mecenasa ?