Film ratuje ostatecznie chyba tylko magia Krakowa. Kadry z Kazimierza, rynku, żydowskiego
cmentarza na Miodowej są urokliwe i jeśli ktoś ma sentyment do Krakowa, warto zobaczyć chociażby
tylko z tego powodu.
ALE: aktorstwo jest fatalne, fabuła i bohaterowie irytujący, dialogi zaś nienaturalne i dziwne...
Nagłośnienie (jak to w polskim kinie bywa) złe. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam datę
produkcji filmu - 2004. Byłam pewna, że najwyżej 1994. Ciężko zrozumieć, co mówią bohaterowie,
nieważne, w jakim języku się akurat wypowiadają. Jestem bardzo rozczarowana.