PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=266564}
5,8 7 105
ocen
5,8 10 1 7105
4,7 3
oceny krytyków
Lekcje pana Kuki
powrót do forum filmu Lekcje pana Kuki

Wspominając Anię Przybylską postanowiłem po raz kolejny obejrzeć chyba najlepszy film z jej
udziałem, czyli "Lekcje pana Kuki". Najpierw poznałem literacki pierwowzór, autorstwa Radka
Knappa. Książka znalazła się w moich rękach dość przypadkowo. Któregoś dnia koleżanka z
pracy, absolwentka wrocławskiej germanistyki, opowiedziała o ciekawych zajęciach na uczelni,
prowadzonych przez „świetnego gościa, który napisał fajną książkę. Musisz ją przeczytać’.
Odniosłem się do tej propozycji bez większego entuzjazmu. Sądziłem, że chodzi o jakiegoś
wykładowcę, który popełnił powieść w ramach ubocznego hobby. Prośbie koleżanki jednak
uległem - i nie pożałowałem, gdyż chodziło właśnie o „Lekcje pana Kuki”, znakomitą powieść
naszego rodaka mieszkającego w Wiedniu i piszącego po niemiecku. A w roku 2008 pojawił się
film, na który pospieszyłem do kina.

Klimat "Lekcji..." jest niewątpliwie specyficzny. Dotyczy to zarówno książki, jaki i ekranizacji.
Perypetie naiwnego Waldemara pod koniec lat 90 w Wiedniu opowiedziane są z dużą dozą
humoru, momentami sarkastycznego, wręcz czarnego, od czasu do czasu pojawia się jednak
tonacja ciepła i pogodna. Realistyczna konwencja filmu jest raz po raz przełamywana groteską,
co nie dla każdego widza musi przypaść do gustu. Ja akurat "załapałem się" na tę konwenję bez
większych problemów.

Dla co najmniej kilku aktorów "Lekcje..." to jeden z najlepszych filmów w dorobku. Przede
wszystkim Łukasza Garlickiego, którego Waldemar chwilami może kojarzyć się z Forrestem
Gumpem – ta sama naiwność, szczerość, dobroć. Znakomity jest Andrzej Grabowski jako
tytułowa, choć marginalna postać. Równie dobrze wypadli też aktorzy z Austrii i Niemiec,
zwłaszcza charyzmatyczny August Diehl jako Lothar. Nawet nielubiany przeze mnie Tomasz
Karolak tym razem był całkiem znośny.

Kilka scen z filmu jest wręcz kapitalnych. Moja ulubiona to werbunek robotników do wykopania
basenu i tragikomiczny finał tej imprezy. Równie wyrazistym epizodem jest ten ze zjawiskową
Przybylską w roli urodzinowego prezentu – niespodzianki dla Waldemara. Kapitalnie pokazany
jest Wiedeń, z jednej strony kosmopolityczna, europejska stoliy, a z drugiej – miasto pełne
cichych zakątków, w których historia nie poddała się współczesności. Oprócz Przybylskiej
świetnie zagrała na drugim planie nieznana szerzej kanadyjska aktorka Nadia Cameron-Blakey.
Tajemnicza i wyniosła, jest zupełnym przeciwieństwem Przybylskiej. Zapamiętałem scenę, w
której przychodzi do sklepu lalkarskiego i nie zastaje właściciela, z którym "coś" ją łączy. Gdy
Waldemar proponuje, aby zaczekała, ta z oburzeniem odpowiada: "I would walk to the moon
before I wait for a man" (z perfekcyjnym brytyjskim akcentem). I choć Waldek to fajtłapa jakich
mało, jednak udaje mu się skosztować wdzięków obydwu pięknych pań, co jest może
największym odejściem scenariusza od realizmu. Ale za to jak sympatycznym.

Więcej moich recenzji na blogu: http://nowerekomendacje.blogspot.com/

ocenił(a) film na 6
silentviper

Nie przypominam sobie, by Przybylska wystąpiła w innej scenie niż ta urodzinowa. To była moim zdaniem, nawet nie rola drugoplanowa, ale występ gościnny. W dodatku polegający jedynie na pokazaniu cycków. Trochę uboga ta najlepsza rola :/

doliwaq

Dla odświeżenia Twojej pamięci zagadka: z kim rozmawiał w autokarze główny bohater, jadąc do Wiednia? Podpowiadam, osoba ta siedziała obok niego:)

ocenił(a) film na 6
silentviper

Ach, chyba że tak - nie oglądałem początku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones