Nie wiem czy to kiepscy aktorzy, czy scenariusz. Po dwoch odcinkach mie mam żadnych sympatii do ktoregokolwiek z bohaterów. Wydaja sie byc sztuczni jak wycięci z wojskowego prospektu. Dialogi prowadzą jakoś drętwo. W dodatku akcja jakas taka pocięta ( szczególnie pierwszy odcinek). Wintersa Guerneara czy Pike'a mozna bylo polubic lub znienawidzic od pierwszego odcinka, czlowiek kibicowal im od pierwszej bitwy. A tu...o, samolot wybuch. No szkoda. Stara Ślicznotka z Memphis dawała więcej emocji. Jedyne co warto tu obejrzec to bitwy.