Gra jest świetnym rozwinięciem szóstki. W jej trakcie mamy możliwość wyboru ścieżki, którą chcemy podoążać (dobro, zło). Dodajmy jeszcze dużo questów, przeciwników, troszkę zmniejszony poziom trudności w stosunku do VI. No i oczywiście najważniejsze: klimat heroes III. Wreszcie gracz ma możliwość pozwiedzać sobie np. Erathię, a w wolnej chwili wpaść do Królowej Katarzyny na herbatkę. I na koniec jako ciekawostkę dodam, że zgodnie z tradycją M&M, w siódemce finał gry również pachnie sci-fi
Gra miała kilka elementów których brakowało w "szóstce", jednak w porównaniu do Mandate of Heaven wypada blado. Brakuje mi tutaj ogromnych, rozbudowanych lochów rodem z szóstki, świat jest prostszy i nudniejszy. Gra jest znacznie krótsza. Brak ciekawych dodatków typu cyrk. No i najważniejsze : KLIMAT! Klimat, który w części VI był wręcz namacalny. Glównie dzięki ciekawym lokacjom i muzyce- muzyka z części VI to jeden z najlepszych soundtracków w grach (jakie wrażenie robiło to w 1998 roku), natomiast podkład w siódemce jest kiczowaty i nijaki...
Cieszy mnie możliwość wyboru ścieżki fabularnej, ale do cholery - dlaczego musimy być albo niebiańsko dobrzy, albo piekielnie źli? Kolejna rzecz na minus.
A ja mam o wiele większy sentyment do siódemki. W porównaniu do dzisiejszego syfu pseudo cRPG, ta gra jest arcydziełem. No i ważne że jest więcej ras i klas. Ode mnie 10/10. Na pewno w pierwszej piątce najlepszych cRPG w historii.
Bardzo, bardzo fajna gra, jedna z moich ulubionych. Grywam w nią średnio co 2-3 lata. Jestem graczem starej daty :D, po wszystkich Dungeon Masterach czy Beholderach jeszcze na Amidze 500.
Amiga do dziś u mnie leży, tak jak i wszystkie gry, w które za dziecka zagrywałem...
Mam podobnie. Amiga i całe pudełko dyskietek ze starymi grami. Ale mam uszkodzoną i niestety nie gram.